Asset Publisher
Tajemnica leśnego grobu
W nowotarskim borze, w pobliżu torów kolejowych, znajduje się grób a na nim tabliczka „Władysław Patkowski; urodzony 19.IX.1914 roku; zginął z rąk barbarzyńców hitlerowskich 16.XII.1943 r. Większość powojennych mogił, skrywa tragiczne historie ludzi, które bardzo często „umarli zabierają z sobą do grobu”. Przez długie lata także ta mogiła pozostawała owiana tajemnicą. Jedni sądzili, że spoczywa w niej partyzant, jeszcze inni opowiadali o człowieku, skazanym za „tajne nauczanie”. Dopiero w ostatnich latach, dzięki odtajnieniu państwowych archiwów oraz pasji historyków mamy okazję poznać prawdę o zmarłym, pochowanym w tym leśnym grobie. Każda historia żyje tak długo, jak długo żyje o niej pamięć, nie wolno więc nam zapomnieć!. Myślę, że o dramacie, jaki rozegrał się w tym miejscu, najlepiej opowiedzieć z perspektywy kogoś, kto tę zawieruchę wojenną przetrwał, dzięki komu prawda o zbrodni dokonanej przed laty ujrzała światło dzienne.
Był 11 listopada 1943 roku. Mala Reiner wraz ze swoim mężem Milkiem, po ciężkim dniu pracy wsiadała jak zawsze w Krakowie do pociągu. Trwała wojna. Dotąd żydowskiemu małżeństwu udawało się skutecznie ukrywać przed aparatem nazistowskim. Wciąż żyli. Najprawdopodobniej dlatego, że funkcjonowali pod fałszywymi nazwiskami Anieli i Władysława Patkowskich. Tego feralnego dnia szczęście im jednak nie dopisało. Zostali rozpoznani. Zamiast, jak co dnia wysiąść w Skawinie, gdzie na czas okupacji znaleźli schronienie, zostali zawiezieni do hotelu „Palace” będącego wówczas siedzibą zakopiańskiego gestapo. Malę po 3 tygodniach wypuszczono. Przeżyła, bo uwierzono w jej aryjskie pochodzenie. A co stało się z Milkiem? Gdy zakończyła się wojna Mala, wróciła do Zakopanego, by odkryć dramatyczną prawdę o tamtych dniach. Swoje poszukiwania rozpoczęła od osób, o których wiedziała, że przebywały z jej mężem w więzieniu. Od jednej z nich dowiedziała się, że Milke został przewieziony do więzienia w Nowym Targu. Podążyła tym tropem. Nigdy nie dowiemy się czy tliła się w niej wtedy jeszcze iskra nadziei, że odnajdzie swojego ukochanego żywego. Być może kierowała się już tylko potrzebą wyjaśnienia okoliczności jego śmierci, pożegnania się, rozpoczęcia życia od nowa. Dość szybko dotarła do świadków zdarzeń, a ich relacje do końca pozbawiły ją złudzeń. To od nich dowiedziała się o losach małżonka. Tylko kilka godzin Milke Reiner vel Władysław Patkowski spędził w nowotarskim więzieniu. Wyprowadzony do lasu przez żandarma więziennego, Volksdeutcha Henryka Kissa został przez niego tam rozstrzelany. Po dokonaniu morderstwa oprawca polecił mieszkającej nieopodal kobiecie, będącej mimowolnym świadkiem zbrodni, pilnować ciała więźnia. W tym czasie sprowadził 4 mężczyzn by w przydrożnym rowie zakopali zwłoki. Gdy po powrocie, okazało się, że mężczyzna wciąż żyje, dobił go kolejnymi trzema strzałami. Wykopano grób. Gdy ten okazał się za krótki, Kiss siekierą odrąbał nogi więźniowi i osobiście wtłoczył butami jego ciało do środka. Świadkom zdarzenia nakazał milczenie i jeszcze przez kilka dni przyjeżdżał w to miejsce konno, by tratować grób. Trudno sobie nawet wyobrazić, jakie uczucia musiały towarzyszyły Mali, gdy dowiedziała się jak dramatyczne były losy jej męża. Może cierpienie jej nie byłoby tak dotkliwe, gdyby tej straszliwej zbrodni nie dokonał Polak-Volksdeutch, przez nikogo do takiego okrucieństwa przecież niezmuszany?. Może łatwiej byłoby jej żyć ze świadomością, że ta śmierć była bardziej ludzka, humanitarna, że nie bezczeszczono po śmierci zwłok. Minęły już dwa lata od chwili, kiedy Mala ostatni raz widziała męża, teraz musiała rozkopać jego grób w miejscu wskazanym przez tych, którzy na rozkaz żandarma pogrzebali ciało w lesie. Ekshumacji dokonała już zapewne tylko po to, by mieć pewność, że w tym leśnym grobie spoczywa tak drogi jej człowiek. Poznała go po gumowcach, ubraniu, w końcu po charakterystycznym uzębieniu. Zapewne dopiero wtedy pożegnała go naprawdę. Wojna się skończyła, Ona jednak wciąż nie przyznała się do swojego pochodzenia, nawet wtedy, gdy o dokonanej na mężu zbrodni donosiła w Urzędzie Bezpieczeństwa. Bycie Żydem w powojennej Polsce nadal było niebezpieczne. Prawdopodobnie z tego powodu także na grobie nie umieściła prawdziwego nazwiska męża. Pochowała ukochanego, już nie w rowie, ale obok w lesie, w prawdziwej trumnie, pod katolickim krzyżem zamiast gwiazdy Dawida i polskim, bezpieczniejszym nazwiskiem. Do swojego pochodzenia przyznała się dopiero 4 lata później stając, jako świadek przed sądem w sprawie oskarżenia oprawcy małżonka. Do ujęcia bandyty, ukrywającego się pod fałszywym nazwiskiem, doszło dzięki przekazaniu Urzędowi Bezpieczeństwa przez jeden z nowotarskich zakładów fotograficznych kliszy, na której uwiecznieni byli wszyscy pracownicy więzienia, a wśród nich także morderca jej męża. Pomocna okazała się także kobieta, będąca świadkiem tych tragicznych zdarzeń, która widziała zbrodniarza w Katowicach w mundurze Wojska Polskiego w randze plutonowego. Wyrokiem Sądu Najwyższego Henryk Kiss, został skazany na karę śmierci. Wyroku nie wykonano, bo ogłoszono wówczas amnestię Oprawca spod nowotarskiego boru jednak mimo starań już nigdy nie opuścił murów więzienia.
A jak potoczyły się losy samej Mali Reiner? Wyszła ponownie za mąż. Przez kilka lat pracowała w Krakowie, jako kierowniczka przedszkola. W powojennej Polsce jednak trudno żyło się Żydom, dlatego wyjechała do Santa Monica, w dalekiej Kalifornii, by dożyć tam 90 lat.
Historia zapewne, jakich wiele w tamtych złych czasach. Grób jednak wyjątkowy. Pod katolickim krzyżem zamiast gwiazdy Dawida i obcym polskim nazwiskiem Patkowski – spoczywa Milke Reiner, a wraz z nim historia warta pamięci. Teraz to już także Twoja historia.